Tyle ciasta i ciastek na biegu to już dawno nie widziałem. Fajna impreza z dużym minusem – za daleko! Mówi Kamil z Mińska Mazowieckiego, który przyjechał do Mielca 300 km żeby przebiec pierwszy Półmaraton Love’Las
Półmaraton LoveLas w Mielcu to coś więcej niż tylko rozbieganie po lesie
To 21 kilometrów wietrzenia głowy, analizy i planów. To kolejny mały krok do dużego celu. To mój czas. Moja walka ze słabościami. Mój mały półprywatny świat. – Edyta z Rzeszowa
Sobota, godzina 8:30, w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Mielcu przy ul. Królowej Jadwigi zwykle o tej porze jest spokojnie. Tym razem zaczyna się coś dziać. Ruch, podjeżdżają kolejne samochody. Zabiegani Mielec wywieszają swoje flagi. Czas oznaczyć i uruchomić biuro zawodów bo za chwilę zjadą się fascynacji biegania z całej Polski.
Skąd ten pomysł? Od wielu lat depczemy okoliczne ścieżki i jeździmy po całej Polsce i nie tylko i mamy porównanie. Wiemy, że nasze lokalne lasy nie odbiegają swoim pięknem od okolic Krynicy, Bieszczad. Tak, nie mamy gór, ale jest tu niesamowicie pięknie. Tym właśnie chcieliśmy się pochwalić. Już na początku roku przy planowaniu charytatywnego biegu na Górce Cyranowskiej zawodnicy chwalili nas za świetną organizację i za to, że w środku miasta zrobiliśmy bieg górski. Zmęczyli się mocno na trzech pętlach dwukilometrowej trasy. Było sporo zbiegów i podbiegów. Postanowiliśmy pokazać im, że tak naprawdę to jeszcze możemy im pokazać o wiele więcej.
9:00 biuro zawodów działa. Pierwsi zawodnicy już odbierają swoje numery startowe. Gorlice, Stalowa Wola, Żabno, Kraków, Dulcza, Dębica, Staszów. Mińsk Mazowiecki?? Masz tu kogoś z rodziny? Nie przyjechałem specjalnie… Są uśmiechnięte Asie z Lublina – poznaliśmy je na trasie Ultramaratonu Magurskiego. Rzeszów, Tarnobrzeg, Busko-Zdrój, Jasło, Krosno i szalone Kielce.
Rysiek, czytałem listę startową… Zdajesz sobie sprawę z tego, że zapisali się zwycięscy Biegu Rzeźnika – Łukasz Tracz i Paulina Wywłoka? Widziałem jeszcze kilki innych mocnych nazwisk. To MUSI być impreza którą zapamiętają i przyjadą do nas za rok – mówi Łukasz. To on wymyślił tę nazwę. Sam sporo biega tymi ścieżkami trenując do kolejnych startów w ultra maratonach kocha ten las. Ostatnio zaliczył 150 km biegnąc kultowy bieg Łemkowyna Ultra Trail.
10:00 Filip gdzie jest instrukcja do agregatu?? Trzeba dmuchać bramę i puścić muzykę. Ja jestem instrukcją – mówi Filip. Jedziemy! Wszystko chyba dobrze nam idzie prawda? Ciekawe co się „wysypie”. Przestań krakać, nie mam dzisiaj poczucia humoru i czasu na wpadki – mówi Ryszard.
Miasto od lasu oddziela obwodnica i to było wyzwanie, żeby o tej porze roku zrobić Półmaraton czyli trasę o długości ponad 21 km i jeszcze do tego odpowiednią bazę bo warunki mogą być różne. Może padać śnieg, może być deszczowo. Zawodnicy po pokonaniu trasy będą zmęczeni i rozgrzani. Pierwsi pokonają trasę w półtorej godziny, a ci co biegają „dokładnie” maja na to 200 minut. Trzeba ich z bazy zawieźć na start a potem sukcesywnie przewozić z mety do bazy gdzie bezpiecznie i niezależnie od warunków pogodowych będą mogli zaczekać na wyniki, dekorację oraz losowanie nagród. Oczywiście musi być posiłek regeneracyjny, napoje i inne smakołyki.
10:45 Odprawa – kilka słów o trasie od organizatora oraz o zasadach przebywania w lesie od szefa mieleckich lasów. Rozgrzewka przeprowadzona przez specjalistę z partnerskiego klubu fitness i końcowe odliczanie, 5, 4, 3, 2, 1, START… kilka miesięcy przygotowań do tego właśnie momentu. Kilka osób które dzień w dzień dokładały swoje pięć groszy aby ta chwila mogła nastąpić. Kilkadziesiąt osób, które w tym dniu pomagały, harcerze, ratownicy, leśnicy, partnerzy, sponsorzy…
Jedziemy na pierwszy punkt kontrolny. To 7 kilometr więc powinni być około 30 minut od startu. Kubeczki z wodą i izotonikiem gotowe, banany pokrojone, czekolada, daktyle też już czekają. Czołówka pojawia się na punkcie nieco wcześniej niż zakładaliśmy. Jacek Żądło ciśnie i przebiega z kilkoma zawodnikami przez punkt z czasem około 28 minut! Tuż za nimi Paulina – to ona w czerwcu ze swoim partnerem wygrali w parze MIX Bieg Rzeźnika. Oni są poważni i skupieni. Za nimi chwila spokoju a później kumulacja. Woda czy IZO? Szyszka!! Skąd oni znają to hasło. No dobrze, więc dostają to czego chcieli robią sobie z nami „selfiaka” i biegną dalej jeszcze bardziej uśmiechnięci. Na końcu zamykające stawkę zawodniczki z Zabiegani Mielec – finiszer to bardzo ważna funkcja. Teraz wiemy, że można sprzątać, składać punkt i wracać do bazy. Zawodnicy maja jeszcze jeden taki punkt na 15 kilometrze.
12:30 jest Jacek! Wpada na metę tuż przed trzema innymi zawodnikami. Różnice między nimi są sekundowe. Są niesamowici! Na mecie czeka medal, serniczek, ciasteczko i coś do picia. Wbiegają kolejni. Zatrzymują się na chwilę żeby kibicować pozostałym biegaczom. Autobus już czeka i za chwilę zawiezie ich do bazy na obiecany ciepły żurek.
14:00 na metę wbiegają finiszerki. Można składać bramę, która chciała się już złożyć godzinę wcześniej. Filip zastanawiałeś się co może się wysypać?… Benzyny w agregacie miało wystarczyć na sporo więcej czasu. Miało… Ale było wesoło, tylko trochę panów później ramiona bolały od podtrzymywania bramy zanim Jagoda przywiozła trochę paliwa.
Mamy już pełne wyniki. Elektroniczny pomiar czasu zabezpieczyli ludzie, którzy organizują Łemkowyna Ultra Trail. Usłyszeliśmy od nich kilka ciepłych słów o tym co zrobiliśmy organizując Półmaraton Love’Las. To dla nas bardzo ważne. Oni muszą opanować kilka tysięcy uczestników startujących z różnych miejsc na dystansach od 30 do 150 kilometrów.
– Rysiek gdzie jesteś? Czekają tu na Ciebie Już jadę. Trzeba było posprzątać po sobie w strefie startu.
Tuż przed 15:00. Trofea już czekają gotowe do przekazania. Na stołówce Ośrodka w którym zorganizowaliśmy bazę zawodów panuje świetna atmosfera. Cała sala uśmiechniętych biegaczy. Nie dadzą dojść mi do słowa – ale świetna impreza, jak to zrobiliście, że nawet pogoda Wam dopisała? Później Wam powiem jak to się robi, teraz czas nagrodzić najszybszych.
Nagrodziliśmy najszybszych zawodników w kategoriach OPEN kobiety i mężczyźni, ale dzięki wsparciu partnerów mogliśmy też wręczyć pamiątkowe statuetki w kategoriach wiekowych. Żeby być konsekwentnym w temacie Love’Las wprowadziliśmy specjalne nazwy kategorii. Podobno wstrzymaliśmy na pół dnia pracę Lasów Państwowych bo poprosiliśmy o konsultacje i pomysły na te nazwy. Dzięki temu nie było tak jak zwykle junior master senior. Kategorie wiekowe w Love’Las to: Mężczyźni: 16-35 Warchlak 36-49 Przelatek 50+ Odyniec Kobiety: 16-35 Łasica 36-49 Lisica 50+ Łania
Dzięki wszystkim partnerom mogliśmy też rozdać (po losowaniu) kilkadziesiąt różnych nagród. Za rok będzie ich więcej. Tak, za rok powtórzymy tę imprezę z niego większym rozmachem. Już zaczynamy nad nią pracować. Wstępna data już jest znana. Kilku szczęściarzy ma już nawet miejsce na liście startowej. Opuszczając bazę zawodów większość z zawodników podchodziła do nas i gratulując pomysłu oraz organizacji zapowiadała, że wpisali już w kalendarz to wydarzenie i przyjadą ze swoimi biegowymi znajomymi.
Uffff oby tylko pogoda dopisała. Resztą już zajmiemy się sami.
– dobry był ten żurek? Nawet nie miałem kiedy go spróbować…