Duathlon to trochę większe pod względem logistycznym przedsięwzięcie niż Półmaraton Love’Las 2018, którego drugą edycję przygotowujemy 24 listopada. Dwie trasy (rowerowa i biegowa), stojaki na rowery, kilka namiotów, strażacy z OSP do pomocy, ekipa Zabieganych mocno zmobilizowana. Nawet ci, którzy zdecydowali się wystartować też mocno zaangażowali się przygotowania. Trasę rowerową oznaczyliśmy w czwartek tak, aby Pracownia rowerów Filip Zaręba mógł ją przetestować w piątek i ewentualnie uzupełnić oznaczenia. Jak już wszystko co było potrzebne na sobotni finał kilkumiesięcznych przygotowań zostało zapakowane na Merca udostępnionego przez Papiernik – producent opakowań, można było puścić się w las z ekipą wariatów na oznaczania trasy biegowej. Rozwieszanie taśm, deptanie i przecieranie 5 km trasy zajęło nam prawie 2 godziny. Jak pisze Prezes – biegam często po mieleckich lasach, ale to co przygotował Szymon przerosło moje wyobrażenie. To są najbardziej bajeczne 5 km w tym lesie (tak mi się przynajmniej wydawało).
No i dzwoni budzik. Jest sobota, 5:45. Czas wstawać bo o 7:00 mamy już rozstawiać strefę startu, biuro zawodów, urządzić parking dla samochodów oraz park rowerowy, gdzie zawodnicy poustawiają swoje maszyny. 6:30 drukujemy jeszcze dodatkowe listy startowe dla spikera (Filip – świetna robota, masz gadane chłopaku). Na parkingu leśnym jesteśmy parę minut przed 7:00. Czeka na nas mama Liliany z ciastem. Pyszne było. Na środku parkingu stoi auto z przyczepą campingową. Okazuje się, że to jeden z zawodników – jest z Poznania!! Wariat. W ciągu godzinki jesteśmy gotowi z wszystkim. Strażacy z OSP bardzo nam pomogli za co wielkie dzięki Panowie. Pierwsi zawodnicy już się meldują w biurze zawodów, jest wesoło, Filip rozstawił swój warsztat i pomaga uczestnikom wyregulować rowery. Za chwilę odprawa, rozgrzewka i o 10:30 zawodnicy ruszają na 5 kilometrów trasy, którą znaczyliśmy w piątkowy wieczór. Ależ gorąco, słońce postanowiło dołożyć od siebie utrudnienie i niemiłosiernie przygrzewa. Mniej więcej w połowie odcinka ustawili się strażacy i polewają zawodników chłodną wodą prosto z węża Przez strefę zmian przebiegają kolejni zawodnicy, ciągle coś się dzieje. Fajnie tak. Zupełnie inaczej niż gdy puszczamy zawodników w las na 21 km. Wtedy widzimy ich na starcie, a potem około 90-100 minut ciszy dopóki na mecie zaczynają pojawiać się pierwsi zawodnicy. W Duathlonie przez strefę zmian wszyscy przewinęli się 4 razy. Prawie wszyscy bo niestety jednemu z zawodników przytrafił się wypadek i musiał stawić się na pogotowi. Łukasz czuje się świetnie, skończyło się na otarciach i stłuczeniach. Wracaj do zdrowia, pełnej sprawności i widzimy się za rok na III Duathlonie. Na mecie meldują się wszyscy pozostali zawodnicy. Ostro przeczołgani zachwycają się mocno technicznie wymagającą trasą. Ta rowerowa była przepiękna. Jeszcze raz brawo Biesiadka Trails Mielec za pomysłowość oraz dzięki za zgodę na poprowadzenie Duathlonu Waszymi ścieżkami.
Medale wręczone, żurek od Dom Dziecka Skopanie zjedzony, kiełbaski również, czas więc się składać, sprzątać po sobie i przed nami jeszcze połowa soboty. Wieczorem chwila relaksu przy kufelku, pizza w Vino Rosso(oj jaka jest nieziemsko fenomenalna) i zmęczeni wracamy do domu. Nie mamy sił na koncert Organka, który właśnie się zaczyna na Dniach Mielca. Trzeba złapać trochę snu bo rano w niedzielę zdejmowanie oznaczeń z tras.
Niedziela 8:00 stawiamy się w miejscu skąd w sobotę startowali zawodnicy. uzbrojeni w worki na śmieci w wesołych nastrojach sprzątamy nasz ukochany las. Oprócz naszych taśm z lasu wynosimy jeszcze dwa wielkie worki śmieci. Zawodnicy spisali się na medal. To co znaleźliśmy to nie były biegowe śmieci. Posprzątaliśmy trasę biegową, a rowerową zostawiamy dla kolejnej ekipy. Nie przepuścimy jednak okazji sprawdzenia tych 15 kilometrów, więc po spacerku czas na bieganie. Oj jaką mieliśmy frajdę tuptając tymi krętymi ścieżkami, którymi dzień wcześniej śmigali na rowerach. W lesie mijamy się z autorami tych atrakcji. Panowie zasuwali „na łeb na szyję”, ale zdążyli nas poznać, uśmiechnąć się i rzucić miłym „cześć, miłej niedzieli”. Bardzo pozytywnie zmęczeni zaliczyliśmy tę trasę i jesteśmy przekonani, że będziemy na nią wracać.
Szczerze mówiąc mieliśmy wiele obiekcji przygotowując tę drugą edycję. Pierwsza nam trochę nie wyszła, ale wyciągnęliśmy wnioski i chcieliśmy aby druga była doskonała. Myślimy, że dało się zrobić to jeszcze lepiej, ale bardzo nas cieszy fakt, że chyba wszyscy zawodnicy którzy wpadali na metę byli uśmiechnięci i bardzo pozytywnie zaskoczeni trasami które przygotowaliśmy. Mieliśmy nie robić trzeciej edycji, ale… 🙂 Jak emocje opadną to zabieramy się za Półmaraton Love’Las i kto wie, być może za Duathlon 2019.
Dziękujemy, że wzięliście udział w tym wydarzeniu!